[8] Pomysł dla firm, które żyją w chaosie:
Ten pomysł odmienił moje życie.
Punkt wyjścia
Dawno temu przeczytałem (bodajże na blogu CLF) historię człowieka, który pewnego razu zawitał do jednej z polskich firm.
Wszedł do sekretariatu i zastał tam jakiś gigantyczny chaos. Sekretarka była zawalona papierami. Ewidentnie nie ogarniała tematu.
I ów mężczyzna postanowił jej pomóc. Ale zamiast prawić jej kazania o tym, co powinna robić, a czego nie, zamiast rozrysowywać wielopiętrowe strategie działania…
postanowił dać jej dziwny prezent.
Wrócił parę dni później do tej firmy i podarował jej bardzo, ale to bardzo prostą kuwetę na dokumenty.
Powiedział, żeby odkładała tam faktury. I tyle.
Jeśli w tym momencie myślisz, że facet sobie z niej zakpił, to czytaj dalej.
Kobiecie tak spodobało się to, jak prosta kuweta na faktury uporządkowała jej tę drobną część codziennych obowiązków, że zaczęła sama szukać kolejnych rozwiązań.
I tak krok po kroku zmieniła swój chaotyczny sekretariat w przestrzeń, w której wszystko było na swoim miejscu.
Nie muszę Ci tłumaczyć, jak ten porządek wpłynął na jej samopoczucie.
W końcu nie musiała się stresować, że coś zaginęło, zawieruszyło się albo wyparowało.
Pomyślałem sobie wtedy, że też tak bym chciał…
Mój problem
Mój problem był następujący: przez całe lata trudno było mi się skupić na pracy.
(moja praca polegała na myśleniu od rana do wieczora i pisaniu tekstów dla klientów)
Mój dzień był strasznie poszatkowany.
Skakałem od zadania do zadania. A w międzyczasie siedziałem w mediach społecznościowych, bo mój laptop cały czas był podłączony do internetu.
W pewnym momencie wręcz uzależniłem się od sociali. Totalnie mnie to dezorganizowało.
Próbowałem z tym walczyć, ale bezskutecznie.
Szukałem „kuwety”, która zapoczątkuje proces zmian.
Częściowe rozwiązanie
Tą „kuwetą” okazał się darmowy program Cold Turkey służący do czasowego blokowania wybranych stron internetowych.
Program bezlitośnie odcinał mnie od uzależniających treści. Bezlitośnie.
Wreszcie mogłem skupić się na pracy. Moja produktywność wystrzeliła w górę. To było objawienie!
Ale to rozwiązanie, choć skuteczne, nie było idealne.
Długo tego nie widziałem, bo byłem w nim zakochany. Prawda w końcu wyszła na jaw.
Blokowanie stron było swoistą „karą”, czymś negatywnym.
A ja szukałem czegoś, czego używanie / stosowanie będzie dawać mi frajdę.
Bądźmy szczerzy: ciężko cieszyć się co rano na widok szlabanu…
Pełne rozwiązanie
Wreszcie pewnego dnia wpadłem na LinkedIn na zdanie, które okazało się idealną „kuwetą”.
Od pierwszej chwili zaczęło zmieniać moje życie. Samo to, że czytasz teraz te słowa, jest na to najlepszym dowodem.
Zdanie to brzmiało tak:
Co możesz zrobić w tym momencie, co najbardziej popchnie twój biznes do przodu?
Jak wdrożyłem to w życie?
Przeczytać inspirujące zdanie to 1% sukcesu. Może nawet mniej. Każdego dnia czytamy tysiące „złotych myśli”, ale nic sobie z nich nie robimy.
Sztuką jest wdrożyć czyjąś radę w swoje życie.
Dlatego poszedłem za ciosem.
Najpierw wypisałem sobie listę rzeczy, które popychają mój biznes do przodu (biznes to stanowczo za duże słowo, ale niech będzie).
Wyszło mi tych rzeczy (czynności) aż kilkanaście.
Następnie otworzyłem plik excela na Google Drive.
Po lewej stronie tabeli umieściłem dni tygodnia, od poniedziałku do soboty. A na górze wpisałem czynności, które każdego dnia muszę wykonać.
Najtrudniejsze na początku tygodnia, a najmniej ryjące beret na końcu.
Wpisałem tam czynności, które naprawdę popychają mój biznes do przodu.
Ważne:
Ustaliłem, że każda z tych czynności musi być prosta w realizacji, a do jej wykonania nie potrzeba dużo czasu.
Czyli nie „napisz dziś pół książki”, tylko „napisz 3 zdania”.
Szybko okazało się, że to właśnie takie proste czynności wykonywanie codziennie naprawdę popychają moje sprawy do przodu.
Dlaczego to działa?
Bo po raz pierwszy w życiu mam plan.
Widzę, co muszę zrobić, żeby dzień zaliczyć do udanych.
Do tej pory działałem spontanicznie (to takie ładne określenie dla chaosu).
Jeśli pracujesz na komputerze, to wiesz, jak łatwo można przepieprzyć cały dzień na głupoty.
W efekcie wieczorem człowiek jest padnięty na amen. Niby pracował, ale efektów brak.
Dla Ciebie to pewnie żadna nowość. Dla mnie to odkrycie Ameryki.
Efekt
Każdy dzień tygodnia w mojej tabelce ma jakiś kolor.
I kiedy wykonam jakieś proste zadanie, usuwam ten kolor. Zostaje czysta biel.
Ta biel fantastycznie pokazuje mi postęp, jaki tego dnia zrobiłem.
A widok postępu jest dla mnie (dla mojego mózgu) największą nagrodą 🙂
Ale to nie wszystko
Tabelka z excela stała się moją „kuwetą”.
Najpierw jednym ruchem uporządkowała niszczący mnie chaos.
A potem zrobiła coś jeszcze. Stała się wyzwalaczem kolejnych działań.
W tym samym pliku stworzyłem arkusze dla każdej z czynności, które popychają mój biznes do przodu.
Teraz, kiedy przeglądam internet, umieszczam tam wszystko, co mnie inspiruje.
I te inspiracje lądują w poszczególnych arkuszach.
Tak zbieram materiały do newsletterów (prowadzę ich teraz aż trzy), do wszystkich moich działań content marketingowych oraz do produktów i usług, które teraz tworzę.
Wracając do pomysłu
Przyszedł mi do głowy pomysł na aplikację, do której trzeba było wgrać różne informacje o danej firmie, między innymi problemy, z którymi firma się zmaga.
Po wykonaniu tej czynności aplikacja pokazywałaby, co się stanie, jeśli jakiś drobny element w firmie ulegnie zmianie, zostanie podwojony lub wyeliminowany.
Na przykład co się stanie, jeśli na wiecznie zagraconym biurku sekretarki pojawi się mała kuweta na faktury 😉
Oczywiście to nie musi być aplikacja.
W tym momencie takie rozwiązanie wydaje się raczej w sferze marzeń, nawet jeśli poprosimy o pomoc AI.
Realnie patrząc, to może być firma usługowa, która w ten sposób uzdrawia biznesy swoich klientów.
Ale nie robi jakichś wielkich kampanii, tylko pokazuje pierwszy, drobny krok, za którym samoistnie pójdą następne.
Tylko ten pierwszy krok!
Nawet jeśli będzie miał on śmieszną postać kuwety na dokumenty.
Zdradzę Ci w sekrecie, że mam wielkiego smaka na wdrożenie tego pomysłu na firmę w życie 🙂
Chcesz rozwinąć ten pomysł razem ze mną?
Zobacz:
– kim jestem: KLIKNIJ
– dla kogo pracowałem: KLIKNIJ
– co sądzą o mnie klienci: KLIKNIJ
– i co mogę dla Ciebie zrobić: KLIKNIJ.
A potem napisz do mnie:
Chcesz czytać więcej takich tekstów?
Zapisz się na newsletter:
KLIKNIJ